sobota, 15 listopada 2014

Rozdział drugi



Z początku nie przejął się zbytnio faktem, że ktoś nachalnie lustrował jego sylwetkę wzrokiem. Spokojnym chodem dotarł do auta i znów obejrzał się za siebie. Powoli zaczynało go to irytować. Od jakiegoś roku przestało mu się podobać, gdy był w centrum uwagi. Męczyło go to. Niestety jak na złość ludzie wciąż pamiętali i zadawali głupie pytania. Nienawidził, gdy ze współczuciem mówili „Będzie dobrze”. Równie dobrze mógł sam powtarzać to sobie, stojąc przed lustrem, a i tak nie uzyskałby oczekiwanego efektu.
Oparł się o maskę swojego cudeńka. Białe Audi R8 prezentowało się wspaniale na tle błękitnego nieba. Dostał je na osiemnaste urodziny i od razu pokochał. Praktycznie się z nim nie rozstawał, choć w garażu znajdowały się również inne auta. Może miał do niego sentyment, a może lubił, kiedy w tęczówkach innych, pojawiała się czysta zazdrość.
Z racji tego, że wciąż czuł na sobie czyjeś palące spojrzenie, postanowił odnaleźć swojego cichego obserwatora. Rozejrzał się na boki, wreszcie zatrzymując wzrok na sylwetce w oddali. Nawet z odległości kilku metrów, od razu zauważył duże, kocie oczy. Znikomy wiatr rozwiewał na boki blond kosmyki włosów w odcieniu słomy. Przez ułamek sekundy mierzyli się wzrokiem, a później tak po prostu spuściła głowę. Poczuł zawód. Sam nie wiedział dlaczego, bo przecież już dawno nie oglądał się za dziewczynami. Nawet, gdyby chciał, coś nie pozwalało mu na to. Chyba ubzdurał sobie głęboko w podświadomości, że skrzywdziłby ją tym, choć już dawno nie trzymał jej ciała w ramionach. Nie chciał o tym dłużej myśleć. Zorientował się, że pustym wzrokiem wciąż zerka na tajemniczą dziewczynę.
Kolejną minutę swojego życia spędził na obserwowaniu, jak jakiś idiota w masce, uderza w nią ciałem, a następnie odchodzi bez żadnych przeprosin. Przyglądał się temu tak intensywnie, że nawet dostrzegł przerażenie na jej twarzy. Justin mimowolnie zacisnął dłonie w pięści. Zawsze o tej porze pojawiało się mnóstwo cwaniaków, którzy chcieli podkreślić swój udział w nadchodzącej czystce. W rzeczywistości uciekali, widząc własny cień.
Niespodziewanie ktoś zarzucił mu ręce na szyję i Justin poczuł na plecach cały ciężar ciała drugiej osoby. Mógł w ciemno strzelać, że był to chłopak, ponieważ sporo ważył. Dlatego też pierwsze na co miał ochotę, to zdzielić go w twarz. Powstrzymał się jednak, nie chcąc wyjść na niestabilnego emocjonalnie. I tak czasami sprawiał rodzicom zbyt wiele problemów.
- Blado wyglądasz, Hunt – usłyszał i od razu dopasował ten głos do odpowiedniej twarzy. Momentalnie podskoczyło mu ciśnienie w żyłach, a puls się zwiększył. Usta zacisnął w wąską linię i postanowił się odwrócić. Tak jak się domyślał, zobaczył przed sobą masywną sylwetkę Michaela. Kruczoczarne włosy postawił do góry, dzięki czemu wydawał się jeszcze wyższy. W brązowych tęczówkach, płonęła nienawiść, a szczęka lekko drgała. Przez podwinięte rękawy ciemnego swetra, można było zauważyć liczne tatuaże, pokrywające ręce bruneta. Niektóre z nich pochodziły z czasów, gdy się przyjaźnili, a inne wydawały się szatynowi kompletnie obce. Justin nie rozumiał, jak kiedykolwiek mógł utrzymywać z nim bliskie kontakty. Więcej niż rok temu byli nierozłączni, a teraz, gdy patrzył na jego ohydną twarz, chciało mu się wymiotować.
- Zawsze tak mam, kiedy cię widzę – odgryzł się szatyn, uciekając wzrokiem na bok. Nic nie irytowało go tak bardzo, jak ta osoba. Nie potrafił wytrzymać nawet sekundy w jego towarzystwie. Momentalnie rozsadzały go wszystkie emocje, jakie tłumił w sobie od pewnego czasu. Michael przypominał iskrę ognia, dzięki której wybucha dynamit. Gdy znajdował się w pobliżu, Justin prawie eksplodował z nadmiaru negatywnych uczuć.
- Niezłe auto – rzucił sucho Mike. Obszedł samochód dookoła, delikatnie sunąc ręką po białej karoserii. Justin poczuł jak narasta w nim złość, niemal poczerwieniał na twarzy. Nikt nie miał prawa dotykać jego cudeńka. Tym bardziej taki śmieć. Hunt nie wytrzymał. Dwa szybkie kroki i znalazł się przy brunecie, mocno zaciskając dłonie na jego nadrostkach. – Szkoda by było, gdyby coś mu się stało jutrzejszej nocy – brunet nawet nie przejął się faktem, że został gwałtownie zaatakowany. Bawiła go cała ta sytuacja i bezradność w tęczówkach Justina. Czerpał z tego siłę. Przybliżył twarz do szatyna, tak, że dzieliły ich centymetry i wycedził: - Ciebie też byłoby szkoda.
Na koniec posłał szatynowi triumfalnym uśmieszek i wyrwał się mu. Nie odzywając się więcej, okręcił się na pięcie i ruszył w tylko sobie znanym kierunku. Justin obserwował jak sylwetka Michaela zmniejsza się, aż wreszcie zniknęła z jego pola widzenia. Dopiero wtedy wypuścił z ust powietrze, zorientowawszy się, że wstrzymywał je przez cały ten czas. Wsiadł do auta, zajmując miejsce kierowcy. Nie odpalił jednak silnika. Za bardzo się zdenerwował. Ze złości uderzył otwartą dłonią w klakson, powodując, że wydał z siebie długi dźwięk. Oparł głowę na kierownicy, zamknął powieki i oddychał głęboko. Ostatecznie z jego ust wydobył się wrzask. Krzyczał z bezsilności, gniewu i rozpaczy.
Nie przejmował się, że ktokolwiek go usłyszy. Musiał sobie ulżyć.

10 godzin do rozpoczęcia Czyśćca.
Uderzała w blat lady idealnie wypiłowanymi paznokciami w kolorze kawy z mlekiem. Przebiegła wzrokiem po pomieszczeniu, w którym znajdowała się od przeszło dziesięciu minut. Lokal nie zmienił się prawie w ogóle przez ostatnie kilkanaście lat. Przychodziła tutaj już jako dziecko i bar wyglądał dokładnie tak samo, jak go zapamiętała. Ściany wyłożone były małymi, ciemnobrązowymi płytkami, które z daleka przypominały kostki czekolady. Wszędzie wisiały czarno-białe fotografie w stylu retro. Na środku znajdowała się wysepka, a wokół niej postawiono czerwone krzesła. Resztę sali również zapełniały kanapy w tym samym kolorze. Lampy, nisko zwisające z sufitu oświetlały całe pomieszczenie i nadawały mu odpowiedni klimat.
Kompletnie się wyłączyła, pogrążając się we własnych myślach. Przez to, aż podskoczyła, gdy przed nią pojawiły się dwa, styropianowe pojemniki z jedzeniem. Dla niej i jej współlokatora – Daniela. W każdy sobotni poranek wyskakiwała do tego lokalu i zamawiała na obiad chińszczyznę. Najlepszą w całym mieście, nawiasem mówiąc. Ślinka ciekła jej na samą myśl o tych pysznościach.
Hazel uniosła spojrzenie i napotkała na swojej drodze swojego ulubionego kucharza. Czasami przypominał jej kuleczkę, ponieważ był bardziej szeroki, niż wysoki. Machinalnie kąciki ust dziewczyny powędrowały ku górze, a mężczyzna odwzajemnił ten gest błyskawicznie.
- Jedzonko dla ślicznej pani – powiedział z entuzjazmem. Policzki blondynki od razu stały się czerwone. Może i był od niej o wiele starszy, ale rzadko kiedy słyszała komplementy na swój temat, więc cieszyła się każdym z nich. Nie wyróżniała się z tłumu niczym szczególnym i zawsze pozostawała w tyle. Daniel zawsze mawiał, że jest szarą myszką. Wspominał również, że musi zaakceptować siebie, aby osiągnąć cokolwiek w życiu. Szybko odrzuciła te myśli na bok. Ześlizgnęła się z wysokiego krzesła i dziękując pod nosem, złapała w dłonie opakowanie z jedzeniem. Nim jednak udało jej się wyjść, usłyszała za plecami niski głos mężczyzny. – Uważaj na siebie i bądź bezpieczna.
Odwróciła się przez ramię i uśmiechnęła blado. Nagle jej zawsze wesołe tęczówki, straciły dawny blask. Momentalnie posmutniała. Nienawidziła tego dnia z całego serca i najchętniej uciekłaby jak najdalej stąd. Może do Europy albo Azji. Niestety nie miała takiej możliwość.
- Bądź bezpieczny.
Po tych słowach, zarzuciła włosy do tyłu, by opadały na plecy i wyszła. Jedyne co po niej zostało, to dźwięk dzwoneczków, zawieszonych nad szklanymi drzwiami. Nagle cały dobry humor Hazel, prysł jak bańka mydlana. Była cała roztrzęsiona. Nie potrafiła zapanować nad własnymi emocjami. Szła w kierunku mieszkania, ciągle potykając się o własne nogi. Chciała jak najprędzej znaleźć się w łóżku i przespać ten koszmar. Umysł dziewczyny został zaatakowany przez przykre wspomnienia. Próbowała odgrodzić się od nich grubym murem, ale on też czasem przeciekał. Zacisnęła mocno powieki, czując jak łzy pieką ją pod powiekami. Nie mogła się rozpłakać. Nie tutaj, gdzie każdy zacząłby ją osądzać.
Nieoczekiwanie ktoś szarpnął blondynkę za ramię, więc zmusiła się do otwarcia oczu. Z przerażeniem zobaczyła przed sobą muskularnego, wysokiego i czarnoskórego mężczyznę. Wyglądał na bezdomnego, ale może posiadał taki styl. Na czubku jego głowy spoczywała szara czapka, a oprócz dziurawych dżinsów i bluzki polo, miał na sobie jeszcze skórzaną kurtkę. Nie potrafiła się ruszyć, sparaliżowało ją. Patrzyła na obcego, ciągle mrugając. Namawiała się w myślach do ucieczki, ale ciało odmawiało posłuszeństwa. Tak bardzo się przestraszyła.
- Potrzebujesz ochroniarza, złociutka? – spytał ochrypłym głosem. Zauważyła, że posiadał złotego zęba. Potrząsnęła głową w odpowiedzi. Zebrała w sobie całą siłę i wyszarpała się mu. Nie zastanawiając się więcej, biegiem ruszyła przed siebie. Jedynym dźwiękiem, jaki huczał jej w uszach były rytmiczne uderzenia stóp o ziemię oraz głośniejsze od nich bicie serca. Nogi same zaprowadziły ją prosto do mieszkania.
Wpadła do środka niczym huragan. Zakluczyła drzwi i oparła się o nie, głośno dysząc. Bieg pozwolił jej nieco się uspokoić, ale wciąż się bała. Cieszyła się, że jest już bezpieczna. Dan znajdował się właśnie w kuchni i kiedy usłyszał jakieś odgłosy, wyłonił się z niej. Brązowa grzywka opadała mu na czoło, a oczy w tym samym kolorze miały kształt migdałów. Założył jedynie szare dresy, przez co mogła przyjrzeć się jego wyrzeźbionej klatce piersiowej i tatuażowi na żebrach. Na szyi zawiesił wisiorek, a w uchu jak zawsze miał kolczyka.
- Coś się stało? – dopytywał się. Szybko znalazł się obok współlokatorki i spojrzał na nią z troską. Nie mogła przecież powiedzieć mu, że wystraszyła się zwykłego mężczyzny. Nie zrozumiał by również, jeśli przyznałaby, że ta noc ją przerasta.
- Chcę po prostu mieć to za sobą – mruknęła niepewnie, położywszy jedzenie na stole. Ściągnęła z nadgarstka czarna gumkę, bez której nigdzie się nie ruszała. Związała nią włosy w luźnego kucyka i zniknęła za drzwiami łazienki. Potrzebowała gorącej kąpieli, by oczyścić umysł.

2 godziny do rozpoczęcia Czyśćca.
Grzebał widelcem w rozgotowanej marchewce, którą wyciągnął na brzeg talerza. Pustym wzrokiem błądził po stole, wypełnionym najróżniejszymi potrawami. Nie rozumiał, dlaczego mamie zachciało bawić się w kucharkę akurat teraz. Przecież za dwanaście godzin wszystko wróci do normy. Może zaczęła wariować, ponieważ nieuchronnie zbliżała się ta godzina. W tym mieszkaniu nikt nie mówił na głos o nadchodzącym wydarzeniu. Rodzice zachowywali się, jak gdyby nigdy nic. Ojciec opowiadał o dniu w pracy, a mama słuchała go z zafascynowaniem. Justin natomiast był całkowicie znudzony. Nie lubił udawać szczęśliwej rodzinki. Nie mógł zapomnieć, że za dwie godziny rozpocznie się ogromna masakra, a politycy nawet nie kiwną palcem, aby temu zapobiec.
Odstawił talerz na bok, a następnie odsunął krzesło z jazgotem. Momentalnie dwie pary oczu zwróciły się ku niemu, niemal wypalając mu dziurę w skórze. Dyskretnie wywrócił oczami i westchnął poirytowany. Tak trudno było wyczytać z jego twarzy, że wcale nie podoba mu się cała ta szopka? Nie zamierzał się tłumaczyć. Po prostu odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku swojego pokoju. Nim jednak udało mu się dotrzeć do schodów, usłyszał stanowczy głos ojca.
- Justin, co to ma znaczyć?
- Idę do siebie? – odpowiedział pytaniem na pytanie, z wyczuwalną kpiną. – Zamierzam przespać to gówno. Nie budźcie mnie – wyjaśnił, orientując się, że jego rodzice kompletnie go nie rozumieją. Ojciec pokiwał głową na znak, że przyjął to do wiadomości. Szatyn odetchnął z ulgą. Poszło łatwiej, niż myślał. Gdyby tylko wiedzieli, że wcale nie zamierza drzemać…
Był świetnym aktorem i kłamcą równocześnie. Może kiedyś dostanie Oscara za utożsamianie się z rolą? 

*
Wielu z was pytało o co chodzi z Czyśćcem. Otóż Czyściec to czas, w którym wszystkie zbrodnie są legalne! Zgadliście, to Hazel przyglądała się Justinowi. Koniec tych nudów, powoli się rozkręcam!!!

DZIĘKUJĘ PRZEOGROMNIE ZA OBSERWOWANIE BLOGA (prawy górny róg), POLECANIE, KOMENTOWANIE I WSPARCIE. TO STRASZNIE MOTYWUJE. JESTEŚCIE NAJLEPSI!!!!

37 komentarzy:

  1. o matuluuuu sdighdsifughdiofgd hoji
    Jezus ale mnie teraz zaciekawiłaś! chociaż od początku tego ff jestem straaaasznie ciekawa ale teraz to normalnie iusdjfbsjdkfh osk
    kiedy 3 rozdział nooo? ihsufhis jejciu nie mogę się go doczekać <3 jshfksjdf
    @SkaylerW

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny, czekam na nn xxx
    @myprettyJowita

    OdpowiedzUsuń
  3. jezu kochany świetne!
    zapraszam również do siebie http://thisisnotpossiblebaby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! < 3
    Z każdym rozdziałem robi się coraz ciekawiej ! :D
    Tak bardzo się już nie mogę doczekać kolejnego rozdziału ! ♡
    Życzę weny ;)
    ×

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty rozdział :)
    Czekam oczywiście na kolejny nie mogę się już doczekać 'rozkręcenia akcji'
    @SwaglandJB

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział! Jestem ciekawa co będzie się działo, jak wybije najważniejsza godzina o.o


    www.collision-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział.. z niecierpliwoscia czekam na nowy
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział! Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  9. o matko ! Uwielbiam Twój sposób pisania, chce więcej !

    OdpowiedzUsuń
  10. Idealny <3 czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  11. No to teraz bedzie się działo sjsvkavsjwipsvak

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialny rozdział :) Szybko dodaj nowy <3 @Little1Lies

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj rozkręcasz się. Rozdział świetny już nie mogę się doczekać następnego :) @olixum1

    OdpowiedzUsuń
  14. to było genialne! a następny rozdział zapowiada się jeszcze lepiej! :3
    jestem strasznie ciekawa tego Czyśćca :)
    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  15. Czyściec. hmmmm... Wszystkie zbrodnie legalne... Hmmmm... Czyli jak bym spaliła szkołę (xDD) to by mi nic nie zrobili?? Oł jeeeaaa chcę czyściec w moim mieście!! lel Ale tak serio to bym tego czegoś nie chciała, bo jak by mnie ktoś spalił, to nie było by fajnie :D
    Świetny rozdział czekam na następny!
    @Wikaa8417

    OdpowiedzUsuń
  16. świetnyyy <33333 czekam na kolejny @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  17. masz talent, a ten blog jest po prostu świetny! mimo, że nie jestem wielką fanką Justina i o wiele bardziej wolę One Direction, to z wielką chęcią będę czytać twoje opowiadanie!
    już z niecierpliwieniem nie mogę doczekać się następnego!
    zapraszam do siebie:
    http://fanfiction-promise.blogspot.com/
    Zoe! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. genialne!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny rozdział , bardzo ciekawy , super czekam nn xx ❤ @myprettyKlaudia

    OdpowiedzUsuń
  20. Cuuuuddddddoooo!!!!!!!!!!!!! Czekam na next ❤
    @agusia5757

    OdpowiedzUsuń
  21. świetny rozdział, czekam z niecierpliwością na nn ♥
    fuck-everything-im-belieber.bloblo.pl

    OdpowiedzUsuń
  22. wow to jest naprawdę dobre ♥ nie mogę doczekać się nn ♥ powiadom mnie o next bo nie mogę się doczekać ;p naprawdę dobry pomysł na ff
    powiadom mnie o nn ♥ - @agnieszkanopart

    OdpowiedzUsuń
  23. O M G ! Chcę więcej ♥ już się boję :< nie lubię "Nocy Oczyszczenia" ale i tak nie przestanę czytać tego opowiadania - jest zbyt orginalne i dzięki temu wspaniałe :D
    #muchlove @trouvdag

    OdpowiedzUsuń
  24. Jeju mskeowksbdjskxbx Zajebisty

    OdpowiedzUsuń
  25. Dopiero dzisiaj przeczytałam ale rozdział jest nieziemski :) Czekam na następny!
    @_KidrauhlsBack_ ❤

    OdpowiedzUsuń
  26. jeju niesamowite <3 czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Jesteś fenomenalna. To opowiadanie również. Wciągam się z akażdym razem, gdy czytam rozdział, a później smutno mi, bo muszę czekać na dalszy rozdział :P
    Pozdrawiam!
    justin-dark-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  28. Fajnie, że w tym rozdziale postacie już nie są takie hamskie jak wcześniej :) (tak, komentowanie po 1,5 roku zawsze spoko :P) to jeden z tych blogów, które cieszę się, że sąskończone, bo mogę przeczytać od razu całe

    OdpowiedzUsuń