Jeśli chcecie być na bieżąco zaobserwujcie bloga (prawy, górny róg),
ponieważ z braku czasu może się zdarzyć, że nie dam rady poinformować was o nowym rozdziale.
***
Donośny
alarm dudnił w uszach Justina, odbijając się echem w jego umyśle. Przymknął
powieki, starając się go zagłuszyć, ale to nic nie dało. Nie potrafił pozbierać
myśli, kiedy słyszał to cholerstwo. Przez ten przerażający dźwięk czuł jak
włosy na karku stają mu dęba, a wzdłuż kręgosłupa przebiega nieprzyjemny
dreszcz. Nie musiał długo czekać, aby usłyszeć nieco zniekształcony, aczkolwiek
kobiecy głos.
-
Ostrzeżenie! To nie są ćwiczenia. Przez
najbliższe dwanaście godzin wszystkie zbrodnie są legalne, a służby zdrowia
pozostają nieczynne. Życzymy…
Sygnał
niespodziewanie został przerwany, bowiem niezadowolony Rudy, po prostu zmienił
stacje w radio. Momentalnie wnętrze samochodu wypełniły dźwięki utworu G-Eazy –I Mean It. Zaskoczony Justin zerknął na kolegę, który z szerokim uśmiechem na
ustach kiwał głową w takt muzyki. Szatyn wywrócił oczami, postanawiając, że nie
odezwie się słowem. W innym wypadku pewnie rozpocząłby między nimi bezsensowny
spór. Nie miał na to czasu, bowiem liczyło się jedynie osiągnięcie wyznaczonego
celu.
Jechał
przed siebie, zaciskając swobodnie dłonie na kierownicy. Ponieważ Oczyszczenie
dopiero się rozpoczęło, ulice były w miarę puste, a wszędzie panował jako taki
spokój. Dopiero, kiedy wjechali na główną aleję, zauważył grupę dzieciaków
bezlitośnie znęcających się nad jakąś leżącą osobą. Było zbyt ciemno, aby mógł
rozstrzygnąć czy to kobieta, czy może mężczyzna. Czwórka osób ślęczała nad
postacią, bez przerwy kopiąc ją gdzie popadnie. Zrobiło mu się niedobrze na ten
widok. Postanowił zawrócić i jechać inną trasą, by zapobiec niepotrzebnemu
rozproszeniu.
Wlepiał
skupione spojrzenie w drogę, rozciągającą się za przednią szybą, zanim nie
usłyszał głośnego mlaskania. Doskonale wiedział, skąd ono pochodzi, więc
zerknął przez ramię na przyjaciela. Jak się okazało Gray trzymał w ustach
lizaka, co chwila kręcąc nim dookoła. Dzięki temu jego policzek przypominał
małą piłeczkę pingpongową. Wolał nie pytać, ale Rudy, jakby czytał mu w
myślach, rozdziawił usta.
-
Chcesz? – spytał, wyciągając w stronę kolegi lizaka.
Coś
ścisnęło Justina w żołądku. Spasował, unosząc rękę do góry. Naprawdę nie miał
ochoty wymieniać się śliną z Grayem. Rudy skomentował to wzruszeniem ramionami,
a po chwili znów wpatrywał się w obraz za szybą. Przez te ciemności ledwo
widział. Zrozumiał jak to jest być ślepym, a przynajmniej tak mu się wydawało.
Ujrzał w oddali płomienie i pragnął im się lepiej przyjrzeć, ale minęli je tak
szybko, że wszystko zlało się w pomarańczową plamę.
Justin
zahamował gwałtownie, zauważywszy dziwną scenę. Zupełnie znienacka Rudy
poleciał prosto na przednią szybę, uderzając w nią głową. Zaczął rozmasowywać
obolałe miejsce, zaraz po tym jak jęknął z bólu. Spojrzał złowrogo na kolegę,
ale on wydawał się być w innym świecie. Pomachał mu ręką przed oczami, jednak
Hunt nawet nie mrugnął. Patrzył przed siebie jak zaczarowany. Znowu zaczął się
wahać. Nie mógł pozostać obojętny, na to co widział. Z drugiej strony, to
pokrzyżowałoby mu plany. Im dłużej się temu przyglądał, tym bardziej pewny był
swojej decyzji.
Nie idź tam, powtarzał w myślach. Zrobił to
co najmniej sto razy, a i tak nie pomogło. Westchnął. Nie chciał pozwolić, aby
kolejna osoba ucierpiała na jego oczach, bo nie zareagował. Spojrzał na zegarek
i uznał, że może poświęcić dziesięć minut na bycie tym dobrym kolesiem. Miał
przecież uczucia, choć czasami chętnie by się ich pozbył.
-
Zaraz wracam. Nie wysiadaj z auta – zagroził palcem w stronę kolegi,
równocześnie otwierając drzwiczki. Musiał zachowywać się bardzo cicho, żeby nie
wzbudzić żadnych podejrzeń. Szedł przed siebie, trzymając rękę na broni,
ukrytej za paskiem spodni. Stąpał powoli, jakby podłoże wyłożono minami.
Skradał się jak myszka, ponieważ żaden błąd nie był dopuszczalny. Gdy znalazł
się już wystarczająco blisko, schował się za ścianą budynku, opierając się o
nią plecami. Co jakiś czas wyglądał zza niej, chcąc zaobserwować rozwój
sytuacji. Nie myślał nawet o planie, tylko działał spontanicznie.
Sam
nie wiedział w co się pakuje. Wciąż mógł się wycofać, wrócić do auta i odjechać
z piskiem opon. Nie zrobił tego, bo później zżerałyby go wyrzuty sumienia,
których miał zdecydowanie dość. Znów wychyli głową. Dziewczyna wciąż leżała
twarzą do ziemi, podczas gdy jeden z napastników lokował swój but na jej
plecach. Wierzgała nogami i rękoma, na każdą możliwą stronę. Płacz nieznajomej
można było usłyszeć kilometr stąd, tak głośny był. Czekał tylko, aż spojrzy w
jego kierunku i w końcu się udało. Zauważyła go! Przyłożył palec do ust, na
znak, że powinna siedzieć cicho. Niezauważalnie skinęła głową i jak na
zawołanie przestała się rzucać.
W
myślach policzył do trzech, chwycił w dłonie pistolet i zrobił krok naprzód.
Stanął naprzeciw porywaczy, ale nawet nie zauważyli jego obecności. Miał nad
nimi odrobinę przewagi. Przyłożył palec do spustu i wycelował w jednego z nich.
Nie zastanawiał się, tylko wystrzelił. Dookoła dało się usłyszeć huk
wystrzelonego pocisku, który trafił prosto w klatkę piersiową napastnika. 1:0
dla Justina! Ciało bezwładnie osunęło się na ziemię, powoli pochłaniane przez
kałużę czerwonej jak wino krwi. Drugi chłopak dopadł do swojego towarzysza,
potrząsając nim gwałtownie. Zorientowawszy się, że tętno już dawno ustało,
poddał się. Wstał z kolan i począł rozglądać się na boki, szukając sprawcy tego
zamieszania. Wreszcie jego spojrzenie zatrzymało się na sylwetce szatyna. Hunt
wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu i bez namysłu znów nacisnął spust. Kolejny
huk i zapach popiołu w powietrzu. 2:0 dla Justina! Drugie ciało upadło na to
poprzednie. Hunt rozejrzał się dookoła, szukając trzeciego chłopaka. Niestety
jedyną osobą, którą dojrzał była ta dziewczyna. Cholera, mógłby przysiąc, że
było ich trzech!
Potrząsnął
głowa, chowając broń za szlufką spodni. Podbiegł do nieznajomej i kucnął obok
niej. Wciąż płakała, przez co jej nos się zaczerwienił. Rozwiązał ręce
dziewczyny, które wcześniej oplatał gruby sznur i pomógł wstać. Przez moment
wzajemnie mierzyli się wzrokiem. Nie mógł się powstrzymać, więc chwycił jej
nadgarstki i zaczął delikatnie rozmasowywać rany, jakie się na nich pojawiły.
Drgnęła pod wpływem jego dotyku. Widział, jak gardło dziewczyny zaciska się,
gdy przełykała ślinę. Zacisnęła mocno
powieki, przez co po jej rozgrzanych policzkach pociekły dwa strumienie łez.
Szczupłe ramiona zgarbiły się, a podbródek drżał tak mocno, jakby miał odpaść.
Odwróciła wzrok, by nie musiał oglądać jak płacze. Coś w nim prawie pękło. Jego
wzrok wyostrzył się, zwężając zaskakująco pole widzenia, tak, że widział
jedynie jej delikatną twarz.
Wyciągnęła
z włosów gumkę, pozwalając, żeby długie, blond fale spłynęły na jej szyję i
twarz. Zawsze czuła się lepiej w rozpuszczonych włosach, jakby stanowiły
jakiegoś rodzaju zasłonę. Świadomość, że dzięki temu nikt nie zdoła się jej
przyjrzeć, sprawiała, że ogarniał ją błogi spokój. Zielone tęczówki wciąż
wydawały się zamglone, przez nieustannie pojawiające się w nich łzy. Dolna
warga dziewczyny drgała, nie z zimna, ale z nadmiaru emocji. Z pewnością
przewyższał Hazel o paręnaście centymetrów. Dostrzegł na krągłej buzi
towarzyszki znikome ilości makijażu. Pomyślał, że mogła użyć jedynie korektora
i tuszu do rzęs. Była naturalna i to mu się podobało. W przeciwieństwie do
reszty ich rówieśniczek, nie nakładała na siebie tony kosmetyków, by podkreślić
urodę.
Na
ułamek sekundy kaptur zsunął się z brązowej czupryny chłopaka. Jednym szybkim
ruchem, znów nasunął go na czubek głowy, przez co jego chłodne spojrzenie się
schowało, a na widoku pozostała tylko dolna część twarzy. Szczękę miał mocno zaciśniętą.
Rozmyślał nad czymś gorączkowo. Po raz kolejny toczył wewnętrzną walkę. Miał
ochotę zostawić ja tutaj, ale Justin bohater mu na to nie pozwalał. Przecież
coś mogło jej się stać, a była taka bezbronna.
-
Chodź – tak ją poraził jego władczy ton, że jak automat ruszyła za nim. Miał
lekko zachrypnięty głos, ale mimo tego, wyczuła w nim coś na wzór troski.
Zawdzięczała mu życie. Widywała go czasami na szkolnym korytarzu, ale nie znali
się osobiście. Pomógł jej bezinteresownie. Wiedziała, że jeśli będzie trzymać
się blisko niego, jakoś przetrwa ten koszmar. Z niewiadomego powodu wzbudził u
niej poczucie bezpieczeństwa i zaufania.
Otworzył
przed nią drzwi, więc wpakowała się na tylne siedzenie czarnego Range Rovera.
Okazało się, że w środku znajduję się jeszcze jeden chłopak. Z początku
wystraszyła się i musiała przyłożyć dłoń do piersi, by opanować bicie serca.
Potem jednak przypomniała sobie, że oni się przyjaźnią!
-
Cześć, jestem Rudy. A ty? – spytał, odwracając się przez ramię. Mówił z
brytyjskim akcentem i był on całkiem uroczy. Uśmiechnął się do niej szeroko, a
Justin w tym czasie odpalił silnik.
-
Hazel – mruknęła niechętnie. Nie miała ochoty na rozmowy. Chciała jedynie
przeżyć i wrócić do domu. Ale zaraz… chyba już nie posiadała mieszkania. Justin
z zimną krwią zabił dwóch chłopaków, ale Daniel jakby wyparował. Przynajmniej
tak myślała, zanim nie usłyszała głośnego huku, przypominającego uderzenie w
przednią maskę. Uniosła wzrok i z wrażenia rozdziawiła usta. Przez szybę
przeleciała jakaś postać ubrana na czarno. Spadła na ziemie, a kiedy wstała
była pewna, że to Dan. Wszędzie by go poznała. Justin próbował go wyminąć,
przez co auto zaczęło obracać się wokół własnej osi. Nim z powrotem zapanował
nad kierownicą, Daniel zdołał wystrzelić w nich kilka pocisków.
Obejrzała
się za siebie. Sylwetka jej przyjaciela powoli się zmniejszała, aż wreszcie
zniknęła z pola widzenia blondynki. Mogła odetchnąć z ulgą, chociaż wciąż czuła
ból w okolicach serca. Nie potrafiła zrozumieć, że jedyna osoba, której ufała,
zachowała się w stosunku do niej tak podle. Na samo wspomnienie tego wieczora,
mdliło ją. Pragnęła wymazać ten fragment z pamięci i nigdy więcej do niego nie
wracać.
Justin
spoglądając w lusterko, napotkał spojrzenie zielonych oczu. Cieszył się, że
Rudy nie zadawał żadnych pytań. Zamiast tego stroił dziwne miny, jakby nie
podobał mu się fakt, że właśnie kogoś uratowali. Hunt uparcie ignorował
bezczelne zachowanie kolegi.
-
Co tam się stało? – rzucił, starając się brzmieć naturalnie. Nawet nie odwrócił
się, aby spojrzeć na dziewczynę. Nie chciał się z nią zbytnio spoufalać.
Uratował ją i na tym koniec. Nic więcej nigdy ich nie połączy.
-
W jednej chwili siedziałam w domu, a w następnej – mówiła niezwykle cicho, więc
Justin musiał się nieźle wysilić, aby to usłyszeć. – Mój najlepszy przyjaciel
wytargał mnie na zewnątrz i postanowił zabawić się z kolegami – wychlipała i
pociągnęła niedbale nosem. – Nie wiem, czemu to zrobił. Miałam tylko jego…
Wnętrze
samochodu wypełniło głośne westchnięcie ze strony Rudego.
-
Też miałem złamane serce – zaczął i od razu odkaszlnął, orientując się, że jego
ton jest nieodpowiedni do tej opowieści. Justin automatycznie wywrócił oczami.
Przywykł do dziwnych historii jego przyjaciela i słyszał ich już miliony.
Większość z nich była oczywiście wymyślona. – Spotkałem się raz ze świetną
laską. Przeżyliśmy upojną noc we dwoję…
-
Daruj sobie szczegóły – mruknął Hunt. Nie miał ochoty wysłuchiwać fantazji
erotycznych Graya.
-
Na drugi dzień musiałem wyjść, ale obiecałem, że wrócę – mówił spokojnie, ale
nagle na jego twarzy pojawił się grymas. – Wróciłem, ale jej już nie było.
Hazel
spojrzała na nowopoznanego kolegę z współczuciem. W odpowiedzi machnął ręką.
-
Oh nie przejmuj się. Okazało się, że stałem pod złymi drzwiami!
Miała
ochotę walnąć się w czoło z otwartej dłoni, a potem jeszcze Rudego. Czekała na
opowieść z morałem, a nie na głupi żart. Chłopak roześmiał się gardłowo, niczym
psychol z filmów. Uspokoił się po paru chwilach. Hazel miała mętlik w głowie. W
umyśle kłębiło jej się mnóstwo pytań, na które pragnęła otrzymać odpowiedzi.
- Dlaczego mi pomogłeś? – nie odpowiedział.
Nie zamierzała się poddać, więc postanowiła zadać kolejne pytania. – Znalazłam
się tu przez przypadek, a wy? Co tu robicie? Chyba nie… - nagle ją olśniło. – O
Mój Boże – pisnęła, wciskając się mocniej w fotel. Znów ogarnęło ją
przerażenie. Drugi raz tego wieczoru bała się o swoje życie, a minęło zaledwie
pół godziny. Poczuła gwałtowne hamowanie i gdyby nie pasy, z pewnością
poleciałaby do przodu.
Justin
odwrócił się w jej kierunku z groźną miną. Zerkał to na Hazel, to na Rudego.
Miał dość zmartwień na głowie, a ta dwójka wcale mu nie pomagała. Wziął głęboki
oddech w płuca, chcąc się uspokoić. Zdawał sobie sprawę, że jego puls znowu
podskoczył.
-
Nowe zasady! – krzyknął, przez co dwie pary oczu spojrzały na niego.- Rudy
odpuszczasz sobie swoje opowieści a ty… - wskazał palcem na Hazel. Wiedział, że
to nieuprzejme, ale szczerze miał to głęboko w poważaniu. – Ty nie zadajesz
więcej pytań – mówiąc to, czuł jak Gray ciągnie go za rękaw bluzy. Leniwie
powlókł na niego spojrzenie. Wyglądał na równie przestraszonego, co
zdziwionego. Nie potrafił wydusić z siebie słowa, więc wskazał palcem na
przednią szybę.
-
Cholera – zaklął Justin, dostrzegając chmurę dymu, wydostającą się spod maski
samochodu. Wysiadł, a reszta uczyniła to samo. Rozumiał, że to nie wróży nic
dobrego. Ze złości kopnął w oponę i krzyknął w głuchą przestań. – Wiecie, że
normalni ludzie nie mają prawa tego przetrwać? – syknął. Zarówno Hazel jak i
Rudy zgodnie skinęli głową. Na ich twarzach malowało się przerażenie. Justin
zaśmiał się na ten widok. – Na szczęście macie mnie.
Spojrzał
przed siebie i aż się przeraził. Chwilę potrwało, zanim zdążył powiedzieć:
-
Nadchodzą.
***
Rudy jak to Rudy potrafi zamienić najpoważniejszą sytuację w żart. A ja jak zawsze przerywam w takim momencie, hehe taka ze mnie zła osóbka. Uwielbiam trzymać was w niepewności!!!
Trochę mi smutno, bo akcja nabiera tempa, a komentarzy jest coraz mniej. Ale cóż, piszę dla osób, które jednak są i mnie wspierają, bo to najlepsi ludzie na świecie! Dziękuję wam!
P.S Pracuję nad kolejnym opowiadaniem!!!
świetny rozdział ciekawe co wydarzy się dalej..
OdpowiedzUsuń@SwaglandJB
jejku,uwielbiam to ff,słowo @cvxyso
OdpowiedzUsuńMój Boże, w końcu zaczyna się ta cała masakra, że tak to ujmę. Nie mogę się doczekać, aż będzie kolejny rozdział, bo wiem, że na pewno coś mnie cholernie zaskoczy. To miłe ze strony Justina, że uratował Hazel i nie rozumiem zachowania Daniela. Dlaczego tak postąpił? To było cholernie złe i mam nadzieję, że coś mu się stanie, lol (zła ja) I jejku, wciąż nie mogę się przyzwyczaić do nazwiska Justina, haha
OdpowiedzUsuń/ arianelka
Oo ti będzie straszna noc
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzytam dwa twoje opowiadanie a Ty piszesz następne?! Chcesz mi całkowicie psychikę zryć wystarczające schizy mam po tych XD Teraz na serio. Rozdział zajebisty! Wszystko się rozkręca. Z jednej strony Cię kocham, a z drugiej nienawidzę. Kocham za to jak i co piszesz a nienawidzę bo zawsze przerywasz w najmniej odpowiednim momencie! Oni muszą przeżyć! Justin musi się zemścić za to co wycierpiał! Hant musi być z Hazel!
OdpowiedzUsuńCzeka na next <3
@agusia5757
Czy ty musiałaś akurat tak zakończyć ten rozdział? Jejku nie wytrzymam do następnego.. Nie moge sie już doczekać
OdpowiedzUsuń@_KidrauhlsBack_ ❤
Boże święty jedno z najlepszych ff jakie czytałam. Czekam na następny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńo mój Boże.. nie to chyba za dużo jak na moje nerwy :/
OdpowiedzUsuńale kurcze... to opowiadanie ma to 'COŚ' i już czekam z niecierpliwością na następny rozdział! :*
@saaalvame
wkońcu wiadomo jak poznali się Hazel i Justin. Jestem ciekawa co dalje gdsgdfgh I czy Justin zrealizuje ten plan z jakim wyszedł z domu na te 12 godzin
OdpowiedzUsuńŚwietny fhddhdsshc;33 czekam na kolejny i jak to będzie dalej ;) @nxd69
OdpowiedzUsuńboze chce wiecej:( ~@papixsi
OdpowiedzUsuńo Boże, masz wielki talent do pisania..
OdpowiedzUsuńto jest fantastyczne!
@magda_nivanne
Super!
OdpowiedzUsuńTylko trochę nie rozumiem zachowania Justina xd
O JA PIERDZIELE
OdpowiedzUsuńJAK JA KOCHAM TO FF SURJFKHEJSKDF
SZYBKO DAWAJ KOLEJNY ROZDZIAŁ!
OMG UIHJFSSJDKFHS
UMARAŁAM! ISJDFHWNSJKDFNS <3
jeju swietny rozdzial...bardzo się cieszę że pracujesz nad jeszcze jednym opowiadaniem, ktore też na pewno będe czytac:)
OdpowiedzUsuń♥♥♥
OdpowiedzUsuńJrzu zajebisty
OdpowiedzUsuńKocham to kurwa
I czekam na nastepny
Hjfzsthjplmbdwcxdhkgzrdf
OdpowiedzUsuńUwielbiaaaam :x
RUDY NAJLEPSZY <3
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaaa uwielbiam:
OdpowiedzUsuń@PoliShSWaG_
no i oczywiście się nie zawiodłam! to jest najlepsze opowiadanie jakie w życiu czytałam i mimo, że widać w sumie duże podobieństwo z filmem - to wcale mi to nie przeszkadza.już nie mogę się doczekać następnego! chciałabym wszystkie rozdziały przeczytać od razu, bo piszesz to naprawdę bardzo interesująco!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, @dstylesandhoran
Taaak! To jest najlepsze opowiadanie tego typu. Czytałam już dwa podobne, ale były strasznie oklepane i troszkę nudne. Mam nadzieję, że na tym nie zawiodę tak, jak na tamtych :) Czyta się bardzo przyjemnie i lekko co jest przeogromnym plusem. Życzę weny!
OdpowiedzUsuńwww. collision-fanfiction.blogspot.com
Świetny ! < 3
OdpowiedzUsuńUratował ją *.*
Aww czekam na dalszy rozwój akcji ;)
Życzę weny :D
× ×
@Natalia44x
o jejku to jest świetne!!!! tylko, jeśli zaczniesz nowe opowiadanie nie zostawiaj tego proszę !!!! nie przeżyję tego!
OdpowiedzUsuńto opowiadanie mam już napisane w całości, więc na pewno go nie zostawię! :)
UsuńO jeju kto nadchodzi? Tak mi się skojarzyło jak ze sceną z filmu idk jakiego ale że nagle tysiące ludzi tak biegnie przez ulice i wgl niszczą wszystko na swojej drodze matko mam nadzieję, że tak tu nie będzie
OdpowiedzUsuńJustin ocalił Hazel ajhnsajkdskad
Ale cos czuję, że Dan powróci chcąc zemsty buahahaha
A Rudy jest taki uroczy :)
Czekam na następny rozdział xx
@luvbiebsandmint
Mam pytanie, czy ten cały "czyściec"został wymyślony do tego ff, czy może faktycznie kiedyś lubi nadal coś takiego się odbywa/ło?
OdpowiedzUsuńnic mi nie wiadomo, aby kiedykolwiek coś takiego miało miejsce, może w dalekiej przyszłości. kto wie!
UsuńJeju jfghxgdchjj
OdpowiedzUsuńO boze wreszcie sie spotkali bwosksxjxnxisoendnd
OdpowiedzUsuńKocham to!
- wiesz kto ;)
O mój boże aż sama sie bałam
OdpowiedzUsuń:o
Czekam na nn <3
świetne opowiadanie i świetny rozdział ♥ wiedziałam, że Justin uratuje Hazel, ale boję się tego co może wydarzyć się w następnym rozdziale
OdpowiedzUsuńczekam na nn ♥
zapraszam do mnie fuck-everything-im-belieber.bloblo.pl
avsahendskjfaksnjd boże błagam nie w tym momencie jejuśku hdbsf to jest takie >>>>>>>>>>>>>>>>>>> jedno z najlepszych ff jakie czytałam omg //perfxed
OdpowiedzUsuńwybacz,że dopiero teraz piszę ale jakoś zapomniałam ostatnio komentarz zostawić...WOOOW no teraz to dopiero będzie sie działo...tak myślałam,ze Justin ją uratuje (w sumie to dość oczywiste było) no,ale kolejne rozdziały będą naprawdę ciekawe czekam już na następny!!!
OdpowiedzUsuńPisz dalej, swietne opowiadanie i z niecierpliwoscia czekam na kolejny rozdzial!
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńKocham po prostu :P
Pozdrawiam!
Jak narazie najlepszy rozdział! Zaraz będę czytał kolejne! Świetny sposób na umilenie sobie czasu w niedziele ;)
OdpowiedzUsuń